Friedrich Mauthe FMS kupiony w salonie Hugo Peschlow w Stettin

Trafił do mnie ostatnio ciekawy okaz do naprawy. To wiszący FMS (Friedrich Mauthe z Schwenningen) z opatentowanym mechanizmem bicia Gongschlag. 

Ciekawa jest historia zegara, ponieważ dziadek obecnej właścicielki był pierwszym posiadaczem. Pierwszym polskim właścicielem, ponieważ wcześniej zegar należał do niemieckich mieszkańców Szczecina. Mauthe zostanie w Szczecinie już chyba na zawsze bo obecna właścicielka zegara mieszka w tym mieście dalej. 

 Ale dlaczego tak się kręcę wokół tego Szczecina ?

Tabliczka reklamowa właściciela salonu zegarowego.

Powodem jest zachowana piękna tabliczka wychyłu z imieniem i nazwiskiem właściciela salonu w którym pierwotnie kupiono zegar. Pan Hugo Peschlow urodził się w 1869. Prowadził Uhrsalon w Stettin na Breitestrasse 4      

( obecna ul. Wyszyńskiego - Szczecin). Mało tego na tabliczce widnieje nawet numer telefonu 4393. W Internecie znalazłem jeszcze kilka zapytań o P. Peschlowa, więc podejrzewam, że musiał to być duży salon, skoro nadal pojawiają się zapytania o pochodzące stamtąd zegary. Biorąc pod uwagę datę produkcji zegara (1890-1930) wszystko się zgadza i uważam, że tabliczka jak najbardziej należy do tego modelu.

Mechanizm wyzwalający bicie zegara.

Wracając do samego zegara, rokowania na uruchomienie od początku były bardzo wysokie, ponieważ  poinformowano mnie , że zegar działał. Przestał chodzić po powrocie z renowacji skrzyni, a że sama skrzynia była odtwarzana przez kilka miesięcy, podejrzewałem, że mechanizm po wyjęciu ze skrzyni gdzieś leżał i łapał kurz. No i tak właśnie się okazało. Mechanizm po czyszczeniu ruszył z kopyta, a dodatkowo po właściwym naoliwieniu złapał odpowiedni rytm.

Jedyny kłopot sprawiło niezsynchronizowanie bicia ze wskazaniami zegara. Krótko mówiąc bił zawsze równo dwie po pełnej godzinie, lub połówce. Na  szczęście lekka korekta tulei wskazówki minutowej załatwiła sprawę. Samo przestawianie wskazówki nic nie daje, ponieważ osadzenie jest na kwadrat i cofnięta i tak wróci do wcześniejszej pozycji. Trzeba robić korektę na ciasno spasowanej tulei.

Przykładowa skrzynia FMS.

Co do wyglądu zewnętrznego to jak pisałem wcześniej skrzynia została poddana renowacji. Wyszło bardzo porządnie, natomiast brakuje korony. Było ich kilka modeli włącznie z Adlerem (czyli orłem) symbolem FMS. Dodatkowo broda skrzyni wydaje się dorabiana, ponieważ nie spotkałem się z modelem posiadającym wahadło zamknięte w skrzyni. To modyfikacja powoduje mniejsze zanieczyszczenie mechanizmu co trzeba zaliczyć na plus.

Mechanizm w porównaniu do mechanizmów radzieckich z którymi pracowałem do tej pory właściwie nie ma porównania :) na korzyść FMS oczywiście. Zupełnie inna jakość, spasowanie elementów, dźwięk gongu, czy to, że praktycznie prawie nie zaobserwowałem wyraźnego zużycia . Bardzo ciekawie rozwiązane mocowanie w skrzyni na specjalnych sankach. To wszystko znacznie ułatwia użytkowanie, oraz naprawę zegara. 

Nie chcę tu umniejszać wartości zegarów produkcji radzieckiej, bo zawsze mam do nich sentyment, ale nie można się nie zgodzić, że jakość to akurat coś czego im brakuje.

Poniżej kilka zdjęć opisywanego egzemplarza.

Widać słabo odbitą sygnaturę i orła FMS oraz napis patentu Gongschlag

Widok od strony tarczy. Widać część mechanizmu bicia.

Zbliżenie na część mechanizmu bicia.

Tył mechanizmu. Widać młoteczek gongu.

Próbne pasowanie jeszcze bez tarczy.