Najnowszy z nabytków. Kupiony za grosze na allegro w średnio ciekawym stanie. Miał nieoryginalne wskazówki sekundową i minutową (dodatkowo w innym kolorze). Oprócz tego nieoryginalne koronki. Sama tarcza też była w niezaciekawym stanie, ale za tą cenę nie mogłem sobie odmówić zakupu.
Po wizycie u zegarmistrza odzyskał oryginalne wskazówki, nowe szkiełko i piękne stożkowe koronki. Z tarczą nie dało się nic zrobić, ale dołożyłem do tego ciekawy pasek i po tym gości często na mojej ręce.
Po zakupie
Werk 2612 jak w Poljocie
Po naprawie
31 stycznia 2010
Cornavin 2214 Biały
Następny z kolekcji moich Cornavinów. Ten kupiony był na allegro, muszę dodać, że za bardzo atrakcyjną cenę.
Jak widać na zdjęciu wymaga dopracowania, przede wszystkim wskazówki wymagają wypełnienia. Musi coś być z farbą w tych modelach bo, był to problem ze wszystkimi dotychczasowymi egzemplarzami.
Jak widać na zdjęciu wymaga dopracowania, przede wszystkim wskazówki wymagają wypełnienia. Musi coś być z farbą w tych modelach bo, był to problem ze wszystkimi dotychczasowymi egzemplarzami.
Cornavin 2214 Złoty
Kolejny Cornavin w kolekcji. Ten należał do mojego taty, został wydobyty z szafy w stanie gorzej niż opłakanym.
Po krótkiej wizycie u zegarmistrza (trzeciego z kolei i jak na razie ostatniego) został odratowany. Nasmarowany mechanizm, odmalowane wskazówki, nowe szkiełko i koronka dodały mu blasku.
Niekompletny przed renowacją
Po remoncie
Po krótkiej wizycie u zegarmistrza (trzeciego z kolei i jak na razie ostatniego) został odratowany. Nasmarowany mechanizm, odmalowane wskazówki, nowe szkiełko i koronka dodały mu blasku.
Niekompletny przed renowacją
Po remoncie
29 stycznia 2010
Kirowskije 2408
Kolejny egzemplarz z dziadkowej szafeczki. Jest to dla mnie na tą chwilę numer jeden mojej skromnej kolekcji. Klasyczny elegant, protoplasta cienkich Poljotów de lux. Kirowskije zwany też potocznie Kirovem na 16 kamieniach (2408).
Ożywiony już u innego zegarmistrza, do którego nie miałem żadnych zastrzeżeń. Oprócz tego, że miał przerażające ceny.
Przed renowacją
Po renowacji
Ożywiony już u innego zegarmistrza, do którego nie miałem żadnych zastrzeżeń. Oprócz tego, że miał przerażające ceny.
Przed renowacją
Po renowacji
Slava 2428
Kolejny okaz jest gwiazdkowym prezentem od siostry. Spisała się doskonale jak na osobę nie interesującą się czasomierzami, wynajdując dla mnie takie cudo. Chodzi o eksportową Slavę z podwójnym datownikiem. Bardzo trwały mechanizm na 26 kamieniach (2428).
Ciekawostką jest zmiana daty, dni tygodnia przestawia się koronką razem ze zmianą godziny. Natomiast dni miesiąca można przestawiać wciskając z boku przycisk.
Slava
Mechanizm
Z tym paskiem komponuje się najlepiej
Ciekawostką jest zmiana daty, dni tygodnia przestawia się koronką razem ze zmianą godziny. Natomiast dni miesiąca można przestawiać wciskając z boku przycisk.
Slava
Mechanizm
Z tym paskiem komponuje się najlepiej
27 stycznia 2010
Damska Slava i Pallas
Kolejne zegarki z dziadkowej szafeczki. Tym razem damskie, Slava i jedyny jak na razie szwajcar , który trafił w moje ręce - Pallas.
Sława należała do mojej prababci i też najprawdopodobniej była odrzutem z eksportu na zachód, można to wywnioskować po nazwie. Sławy w PRL były sprzedawane pod marka CJIABA.
Jeśli chodzi o Pallasa to nie jestem w stanie powiedzieć nic więcej ponad to, że należał do mojej cioci babci, tzn córki mojej prababci.
Te dwa zegarki naprawiałem już u innego zegarmistrza, który naprawdę przykładał się do pracy i robił je w maksymalnie kilka dni. Zawsze można było porozmawiać, zadawać pytania, niestety strasznie się cenił. Za Pallasa wziął ode mnie ponad 100zł, bo niby do szwajcarów trudniej znaleźć części itp.W sumie to wymienił zerwaną sprężynę, wyczyścił mechanizm i dobrał pasek. Pallas posłużył jako prezent gwiazdkowy dla mojej siostry. Myślę, że prezent się spodobał a najważniejsze, że będzie służył i jako pamiątka się nie zmarnuje.
Sława też była robiona u tego samego człowieka i również miała posłużyć jako prezent gwiazdkowy, tym razem dla wybranki mojego życia.
Myślę, że było to dla niej spore zaskoczenie. Prezent na szczęście się spodobał i służy dzielnie do dziś na rączce Ememelki.
Pallas przed renowacją
Pallas po renowacji
Sława przed renowacją
Sława po renowacji
Sława należała do mojej prababci i też najprawdopodobniej była odrzutem z eksportu na zachód, można to wywnioskować po nazwie. Sławy w PRL były sprzedawane pod marka CJIABA.
Jeśli chodzi o Pallasa to nie jestem w stanie powiedzieć nic więcej ponad to, że należał do mojej cioci babci, tzn córki mojej prababci.
Te dwa zegarki naprawiałem już u innego zegarmistrza, który naprawdę przykładał się do pracy i robił je w maksymalnie kilka dni. Zawsze można było porozmawiać, zadawać pytania, niestety strasznie się cenił. Za Pallasa wziął ode mnie ponad 100zł, bo niby do szwajcarów trudniej znaleźć części itp.W sumie to wymienił zerwaną sprężynę, wyczyścił mechanizm i dobrał pasek. Pallas posłużył jako prezent gwiazdkowy dla mojej siostry. Myślę, że prezent się spodobał a najważniejsze, że będzie służył i jako pamiątka się nie zmarnuje.
Sława też była robiona u tego samego człowieka i również miała posłużyć jako prezent gwiazdkowy, tym razem dla wybranki mojego życia.
Myślę, że było to dla niej spore zaskoczenie. Prezent na szczęście się spodobał i służy dzielnie do dziś na rączce Ememelki.
Pallas przed renowacją
Pallas po renowacji
Sława przed renowacją
Sława po renowacji
26 stycznia 2010
Cornavin 2214 Czarny
Pierwszy post i pierwszy zegarek, od którego wszystko się zaczęło. Wygrzebany z dziadkowej szafeczki w którym czekał sobie na lepsze czasy razem z innymi skarbami, ale o nich później.
Posiada mechanizm Wostoka 2214 z datownikiem. Mechanizm trwały co można powiedzieć konkretnie po tym modelu, ponieważ służył dziadkowi kilkanaście jak nie kilkadziesiąt lat. Działałby pewno dalej gdyby nie przygoda na działce po której zegarek nabawił się widocznej blizny na tarczy i stracił wskazówkę sekundnika. Jakiś niepoważny bateryjkarz zamiast naprawić zegarek wcisnął dziadkowi chińskiego szmelca, a Cornavin trafił do rzeczonej szafeczki z której wydobył go autor niniejszego bloga :)
Jeśli chodzi o wskrzeszenie zegarka to też nie było lekko. Jako, że na początku będąc zupełnie zielonym w temacie poszedłem do najbliższego zegarmistrza, był to oczywiście błąd jak się później okazało.
Bardzo młody "zegarmistrz" (który dopiero po czasie okazał się tak naprawdę tylko antykwariuszem ) naprawiał Cornavina przez ponad 2 tygodnie ! tłumacząc się nieprzewidzianymi trudnościami, które tak naprawdę okazały się brakiem wiedzy.
Po ponad 2 tygodniach Cornavin wrócił do mnie. Za czyszczenie mechanizmu, polerkę szkiełka, zamontowanie wskazówki sekundnika, zamontowanie teleskopów i nowy pasek zapłaciłem 80 zł i jeszcze tego samego wieczora zegarek... stanął. Dokładnie to stanęły wskazówki minutowa i godzinowa bo sekundnik jak i cały mechanizm chodził cały czas. Po poruszeniu wskazówkami zaczął chodzić, no ale jakby nie patrzeć za te pieniądze powinno być wszystko na tiptop. Zegarek wrócił na gwarancję i po kolejnym tygodniu ! wrócił już sprawny. Tak skończyła się moja współpraca z tym Panem.
Mała rada dla innych posiadaczy maszyn na Wostoku 2214. Za zatrzymywanie wskazówek często jest odpowiedzialny mechanizm zmiany daty. Po czyszczeniu może być zbyt duże tarcie przy przerzucaniu dat i właśnie wtedy wskazówki mogą się zatrzymać, ewentualnie może to być poluzowany ćwiertnik.
Jeśli chodzi o sam zegarek to właściwie marka Cornavin to tak naprawdę wersja eksportowa Wostoka. Cornaviny trafiały wyłącznie na zachód, praktycznie nie były do zdobycia w tamtych czasach w Polsce.
W jakich okolicznościach dziadek wszedł w jego posiadanie nie jestem w stanie powiedzieć. Prawdopodobnie partia wadliwych egzemplarzy trafiła z powrotem na rynek w PRL i jakimś cudem dziadek zdołał go kupić.
Zdjęcie przed renowacją :
Zdjęcie po renowacji:
Rzut oka na mechanizm:
Jak widać na powyższym zdjęciu nie jest to jedyny Cornavin w moim posiadaniu, ale o tym w następnych wpisach.
Subskrybuj:
Posty (Atom)