Wstawiam jedną z pierwszych renowacji jakie udało mi się przeprowadzić.
Pacjent na pierwszy rzut oka nic nie wart, jednak dla mnie bezcenny. Należał do mojego śp dziadka, był to zegarek, który towarzyszył mu przez całe życie, a że dziadek był rolnikiem to i zegarek lekko nie miał. Generalnie od jakiś kilkunastu lat leżał "zepsuty" u babci w szufladzie. Okazało się, że zepsuty wcale nie był, tylko pioruńsko zabrudzony.
Rzut oka na kopertę i oblepiający brud:
Ledwo widać, że to Start
Od strony tarczy, a dokładnie pod nią :
Mechanizm z pięknym szlifem
Mostek zdjęty
Rozkręcanie jest przyjemne :)
Bęben sprężyny już wyjęty
I dalej z drugiej strony
Tutaj już po czyszczeniu, nawet widać że działa :)
Po złożeniu. Niestety wizualnie nie jestem w stanie więcej poprawić.
Zdjęcie z bliźniakiem. Tutaj dokladnie widać, że zegarek nie miał lekko.
Teraz trochę o warsztacie.
Zegarek był kompletny i nieuszkodzony, jedynie mocno zabrudzony.
Rozkręcanie K-26 generalnie jest przyjemne i bezproblemowe. Kąpiel części przez kilka godzin w nafcie a później przez kilkadziesiąt minut w benzynie ekstrakcyjnej w zupełności pomogła. Kąpałem wszystko łącznie z włosem i kotwicą (włos i kotwica przez chwilę tylko w benzynie).
Tak jak rozkładanie jest przyjemne to skręcanie już nie idzie tak gładko :)
Największe skupienie to nałożenie półmostka (łożyska) na osie, no i półmostka z balansem. Po skręceniu i nakręceniu zegarek ruszył od razu powodując ogromnego radość i powiem Wam, że trzymanie w ręku takiego ożywieńca mając świadomość, że należał do bliskiej osoby - bezcenne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz