26 stycznia 2010

Cornavin 2214 Czarny

Pierwszy post i pierwszy zegarek, od którego wszystko się zaczęło. Wygrzebany z dziadkowej szafeczki w którym czekał sobie na lepsze czasy razem z innymi skarbami, ale o nich później.
Posiada mechanizm Wostoka 2214 z datownikiem. Mechanizm trwały co można powiedzieć konkretnie po tym modelu, ponieważ służył dziadkowi kilkanaście jak nie kilkadziesiąt lat. Działałby pewno dalej gdyby nie przygoda na działce po której zegarek nabawił się widocznej blizny na tarczy i stracił wskazówkę sekundnika. Jakiś niepoważny bateryjkarz zamiast naprawić zegarek wcisnął dziadkowi chińskiego szmelca, a Cornavin trafił do rzeczonej szafeczki z której wydobył go autor niniejszego bloga :)
Jeśli chodzi o wskrzeszenie zegarka to też nie było lekko. Jako, że na początku będąc zupełnie zielonym w temacie poszedłem do najbliższego zegarmistrza, był to oczywiście błąd jak się później okazało.
Bardzo młody "zegarmistrz" (który dopiero po czasie okazał się tak naprawdę tylko antykwariuszem ) naprawiał Cornavina przez ponad 2 tygodnie ! tłumacząc się nieprzewidzianymi trudnościami, które tak naprawdę okazały się brakiem wiedzy.
Po ponad 2 tygodniach Cornavin wrócił do mnie. Za czyszczenie mechanizmu, polerkę szkiełka, zamontowanie wskazówki sekundnika, zamontowanie teleskopów i nowy pasek zapłaciłem 80 zł  i jeszcze tego samego wieczora zegarek... stanął. Dokładnie to stanęły wskazówki minutowa i godzinowa bo sekundnik jak i cały mechanizm chodził cały czas. Po poruszeniu wskazówkami zaczął chodzić, no ale jakby nie patrzeć za te pieniądze powinno być wszystko na tiptop. Zegarek wrócił na gwarancję i po kolejnym tygodniu ! wrócił już sprawny. Tak skończyła się moja współpraca z tym Panem.
Mała rada dla innych posiadaczy maszyn na Wostoku 2214. Za zatrzymywanie wskazówek często jest odpowiedzialny mechanizm zmiany daty. Po czyszczeniu może być zbyt duże tarcie przy przerzucaniu dat i właśnie wtedy wskazówki mogą się zatrzymać, ewentualnie może to być poluzowany ćwiertnik.
Jeśli chodzi o sam zegarek to właściwie marka Cornavin to tak naprawdę wersja eksportowa Wostoka. Cornaviny trafiały wyłącznie na zachód, praktycznie nie były do zdobycia w tamtych czasach w Polsce.
W jakich okolicznościach dziadek wszedł w jego posiadanie nie jestem w stanie powiedzieć. Prawdopodobnie partia wadliwych egzemplarzy trafiła z powrotem na rynek w PRL i jakimś cudem dziadek zdołał go kupić.

Zdjęcie przed renowacją :


Zdjęcie po renowacji:


Rzut oka na mechanizm:


Jak widać na powyższym zdjęciu nie jest to jedyny Cornavin w moim posiadaniu, ale o tym w następnych wpisach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz